Choć fabuła na pierwszy rzut oka wydaje się prosta, sposób jej przedstawienia sprawia, że trudno oderwać się od ekranu. Reżyser świetnie zbudował napięcie i umiejętnie prowadził widza przez emocje bohaterów. Na uwagę zasługuje oprawa muzyczna, która podkreślała nastrój i pozostawała w pamięci jeszcze długo po seansie.
"Once battle after another" - jedna bitwa po drugiej i tak do końca życia, naszego lub ich. To motto grupy rewolucjonistów, którzy chcą zmienić świat. Wprowadzić swój nowy porządek. Ale nie wszystko idzie po ich myśli i w tym momencie zaczyna się jazda bez trzymanki. Bob Fergusson (genialny Leonardo DiCaprio) jako były rewolucjonista, ale bardziej domator staje przed misją życia - musi uratować swoją córkę, która została uprowadzona przez dawnego wroga - przedstawiciela mitycznej rasy panów, człowieka z aspiracjami do bycia członkiem prestiżowego klubu dbającego o czystość krwi - Steven J. Lockjaw. W tej roli absolutnie fenomenalny Sean Penn, jego mimika, sposób chodzenia, mówienia czy wreszcie moja ulubiona scena poprawiania fryzury w windzie - aktorskie wyżyny. Nie można też nie wspomnieć o sensei - Benicio Del Toro. I tu się zatrzymam, bo czy rewolucja to wybuchy, ataki, napady na bank czy groźby? Być może, ale rewolucja dzieje się każdego dnia, w małych czynach, w wyjściu na ulicę, w pokazaniu po której się jest stronie. Mała odwaga tworzy wielki czyn.
Nie można też nie wspomnieć o sensei - Benicio Del Toro. I tu się zatrzymam, bo czy rewolucja to wybuchy, ataki, napady na bank czy groźby? Być może, ale rewolucja dzieje się każdego dnia, w małych czynach, w wyjściu na ulicę, w pokazaniu po której się jest stronie. Mała odwaga tworzy wielki czyn.
Wróćmy do ratowanej córki - jej ojciec nie jest w stanie przypomnieć sobie kodów, które umożliwią mu połączenie się z ciągle istniejącą siatką French75, ale co się dziwić jak ostatnie lata spędził na piciu i paleniu. Dobrze, że Charlene (Willa) jest córką prawdziwej rewolucjonistki i potrafi uratować się sama.
Fabuła jest pogmatwana i wielowątkowa, ale warto wykonać wysiłek i samemu się przekonać co ten film w nas zostawił - stagnację i przeglądanie mediów społecznościowych czy chęć by coś zmienić. Najpierw w swoim otoczeniu.